Dzisiaj dodatkowy wpis, mający na celu przekazanie trochę z klimatu tej pielgrzymki. Będzie - jak mówi tytuł - o Menu Peregrino.
Cóż to takiego? Otóż w każdej miejscowości / wsi gdzie mogą nocowac pielgrzymi lokalne bary (zazwyczaj jeden lub dwa bo tyle maksymalnie wypada na wioskę :) przygotowują specjalny posiłek wieczorny dla pielgrzymów.
Ma on kilka charakterystycznych cech:
1.W teorii może go nabyć jedynie pielgrzym po okazaniu Credential (czyli paszportu pielgrzyma gdzie dostaje sie pieczątki z datą z poszczególnych noclegów świadczące o tym że faktycznie sie pielgrzymuje!) W praktyce zadko kto na to patrzy - pielgrzyma naprawdę nie da sie pomylić z nikim innym!
2.cena - jest bardzo atrakcyjna jak na lokalne warunki. Waha sie między 9 a 12 euro co przy...
3. ...menu składającym sie z 3 dan jest nie do pobicia. Co do samych dań to też ciekawa historia. Pierwsze danie, drugie i deser. Niby sie nie da przekombinowac. Jakie było jednak nasze zdziwienie gdy wczoraj do wyboru oprócz zupy lub sałatki na pierwsze danie, był też wielki talerz makaronu - który był bardzo często wybierany przez wspolpielgrzymow! Ale co by nie powiedzieć, po trzech próbach trzeba przyznać, że jedzenie jest świetne i naprawdę daje możliwość poznania lokalnej kuchnii.
4. Do posiłku jest zawsze woda, czerwone wytrawne wino i bagietka. Brakuje za to notorycznie soli i pieprzu - a Hiszpanie pewnie żeby przygotować danie uniwersalne za bardzo nie przyprawiaja...
5. Najważniejsze - gdzie i jak jemy. Mylilby sie ten, kto zaklada że przychodzimy do baru i jemy. O nie! Zapisujemy sie, otrzymujemy talon i przychodzimy na wyznaczona, zazwyczaj jedną godzinę. Wszyscy. Przy jednym barze w mieście oznacza to że praktycznie wszyscy pielgrzymi są naraz w restauracji. Zazwyczaj oznacza to konieczność otwarcia dodatkowych sal, ale co najpiękniejsze to atmosfera jaką sie tworzy przy kolacji! Siedzimy przy dużych stolach zapoznając sie z innymi pielgrzymami, których czesto widzielismy w drodze lub na poprzednim noclegu. Jest to bardzo naturalne, mile i sympatyczne. Tak też poznaliśmy Finów, o których wspominała Magda.
Żeby więcej nie zanudzac pisaniem, poniżej ilustracja graficzna do wpisu: