Dzisia jakos dobrze nam sie szlo i z rozpedu przeszlismy 35,3 GOT i to
mimo ze w ruch poszedl bandaz elastyczny zeby jakkolwiek utrzymac w
ryzach moja lewa kostke a Michal codziennie zuzywa plaster lub dwa na
piete i palec u nogi.
Dzis tez po raz pierwszy doswiadczylismy slynnej hiszpanskiej
mesety,czyli plaskiego jak stol plaskowyzu na ktorym po horyzont nic
tylko zboze rosnie. Ledwo jakis krzaczek lub kupka kamieni (
dziewczyny powinny sie domyslec w czym problem).
Nocujemy w dziurze. Doslownie i w przenosni . Plaska meseta po
horyzont i raptem teren sie obniza i naszym oczom ukazuje sie
Hontanas,miescina z 80 mieszkancami i chyba drugie tyle pielgrzymow
ktorzy dotarli tu dzis z Burgos.
Pogoda iealna dla pielgrzymow. Chlodno i pochmurno caly dzien a po
poludniu piekne slonce.
No i raz w tygodniu dzien dziecka i casa rural zamiast auberge.
Zdjecia beda poznej bo internet ledwo zipie.
p.s. Radi, napodkani irlandczycy co krok przypominaja nam ze there is
a lot of Polish people in Ireland.