wtorek, 21 maja 2013

Vino tinto

Porranny post cos sie urwal w polowie wiec go skasowalam. Dzis jestesmy w auberge ktora ma komputer z internetem za "donativo" - co za ulga pisac na prawie normalnej klawiaturze, a nie na kindlu czy komorce.

 

Ale do rzeczy: zaczelismy dzis bladym switem, wstajac o 5:30 i dzieki temu juz o wschodzie slonca moglismy podziwiac zamek Templariuszy w Ponferradzie. (Jak mi sie uda, to dosle zdjecie pozniej).

 

A tak wogole prosze szanownej wycieczki jestesmy w rejonie el Bierzo. To depresja (wys. ok. 500 m npm) ze wszystkich stron otoczona gorami. Kolejny, po Nawarze i la Roja rejon Hiszpanii znany z produkcji win. Co mysle widac na zdjeciu.

Nasza dzisiejsza droga wiodla tuz kolo bodegi (czyli miejsca gdzie produkuje/skladuje sie wino) - nie moglismy sobie odmowic by nie sprobowac lokalnej produkcji. Niestety, nie bylo juz darmowego kraniku z winem, ale za jedyne 1,5E mozna bylo dostac kieliszek wysmienitego (jak twierdza znawcy w naszym zespole) czerwonego wina i do tego porcje pincho - czyli tutejszego specjalu - ciasta faszerowanego ziemniakami, cebulka i pikantna kielbaska.

Tu ciekawostka jezykowa: wino biale to po hiszpansku vino blanco, natomiast, mimo ze kolor czerwony to rojo, na wino czerwone uzywa sie okreslenia vino tinto.

Druga ciekawostka historyczno-jezykowa jest to ze nocujemy w Villafranca (del Bierzo oczywiscie). To juz kolejna Villafranca na naszym szlaku. Jako ze wedrujemy Camino Frances, nie powinno nikogo dziwic ze juz od stuleci na te tereny docierali Francuzi. Niektorym Camino tak sie spodobalo, ze sie tu osiedlali zakladajac francuskie enklawy,  czyli wlasnie Villa Franca.

Jak glosi legenda, rowniez uprawiane w rejonie el Bierzo winorosle wywodza sie od francuskiego szczepu Cabernet, ktorego sadzonki sprowadzili tu przed wiekami francuscy pielgrzymi. Jak widac Camino to nie tylko kwestie religijne :)

 

Kolejna ciekawostka Villafranca jest to, ze w sredniowieczu ci, ktorzy nie byli w stanie kontynuowac drogi do Santiago mogli w tutejszym kosciele uzyskac odpust za odbycie pielgrzymki. Niestety, obecnie ten przywilej juz nie funkcjonuje, wiec chcial-nie-chcial musimy loic dalej :P

 

A dzis byl dlugi dzien - przeszlismy 31km / 33 GOT.

Na szczescie Michalowi juz prawie wygoily sie wszystkie otarcia i pecherze. Ja poki  odcisku nie mialam ani jednego, od wczoraj chodze bez bandaza na kostkach - w koncu trzeba sie rownomiernie opalic. Dziewczyny, padniecie z zazdrosci jak zablysne moimi umiesnionymi i opalonymi lydami na pilatesie :)

Z dziwnych przypadlosci - przez ten wiatr chlastajacy na nas pod koniec zeszlego tygodnia oboje mamy na udach porzadne siniaki... slyszeliscie o czyms takim?