środa, 29 maja 2013

Compostela

Tak prosze Panstwa.Dotarlismy do Santiago.

Ostatnie 20km oczywiscie w deszczu, no bo przeciez nie moze byc za
latwo. Ten zakrecony pomnik na jednym z powyzszych zdjec to monument
upamietniajacy wizyte Jana Pawla II na Monte de Gozo. Jak mozna sie
domyslac, widoku z gory na Santiago bynajmniej nie bylo.

Byla za to msza dla pielgrzymow w katedrze. Czulismy sie niemal jak we
wlasnej parafii, bo wokol bylo tyle znanych nam z widzenia
wspolpielgrzymujacych twarzy.

A na koniec mszy sakralno-turystyczny rarytas. Kadzidlo. Ale nie takie
male wahadelko ktorym u nas ksiadz machnie w te i we wte wokol
oltarza. O nie. Kadzidlo w katedrze w Santiago zawieszone jest pod
sufitem i trzeba bylo 8 doroslych chlopa zeby je rozbujac. Ale jak sie
juz rozbujalo, to hustalo sie na dwie poprzeczne nawy katedry. Co
Michal staral sie uwiecznic na zalaczonym obrazku.( Swoja droga w
sredniowieczu celem okadzania bylo hmm... pozbycie sie specyficznego
zapachu pielgrzyma...).

Oficjalnie potwierdzilismy tez zakonczenie naszej 31 dniowej
pielgrzymki otrzymujac w biurze pielgrzyma tzw. Compostele. Czyli
imienny dokument potwierdzajacy po lacinie! ze w poboznym celu
doszlismy do grobu sw. Jakuba.

Doszlismy i odpoczywamy.Dokladniejsze zdiedzanie katedry, Santiago i
zakupy turystycznych pamiatek zostawilismy sobie na jutro. Bo niestety
glowne uroczystosci Bozego Ciala, ktore mielismy chec obejrzec w
wersji hiszpanskiej, sa przesuniete na najblizsza niedziele. A wtedy
to my juz planujemy byc w domu.

Już w Santiago!

Dotarliśmy!