sobota, 4 maja 2013

Do Santiago?

Wbrew pozorom to bardzo zasadne pytanie. Przez pierwsze 3 dni spotkalismy sporo osob ktore planowaly isc Camino tylko przez pare dni, a potem podjechac do Santiago autobusem. Lub, jak spotkany przez nas Francuz, ktory odcinek po odcinku poswiecal od kilku lat 2-tygodniowy urlop by dojsc do Santiago doslownie od progu domu.

Im dalej jednak od punktu startu, tym wiecej napotkanych osob planuje dojsc do Santiago w jednym rzucie, tak jak my.

Ale, co charakterystyczne- teraz juz kazdy dodaje- " jak Bog da", czy w wersji swieckiej- "jak nie nabawie sie kontuzji". Po paru dniach marszu dojscie do Santiago juz nikomu nie wydaje sie takie oczywiste jak na poczatku...

Na deser- podpatrzona przez nas lokalna zabawa dzieciakow w corride- tak sie wychowuja hiszpanscy macho!

2 komentarze:

  1. Wierzymy ze Wy dacie rade !!!! Mieszkancy Rakowej

    OdpowiedzUsuń
  2. pamiętasz Magda, zabawę w rzucanie się jajkami (Taize-Barcelona)... im dalej tym więcej fajnych rzeczy... do jutra :)

    OdpowiedzUsuń