W Rabanal przenieslismy sie do Wlk Brytanii (pozdrawiamy Bristol:-). Nie dosc ze o 17 podano tradycyjna herbatke, to jeszcze na deser byl pudding.
A wszystko to, jak i nocleg za donativo, czyli "co laska" w auberge prowadzonym przez wolontariuszy z brytyjskiego zgromadzenia sw.Jakuba.
Na dodatek znalazla sie tu dwojka Polakow, w tym koles mieszkajacy od 30 lat w Kanadzie ktory chodzil do otwockiego nukleonika. Atmosfera zrobila sie niemal rodzinna. Swiat naprawde jest maly.
Dzis przeszlismy zaledwie 21 km, ale juz 26GOT. Monotonia krajobrazu zdecydowanie zmalala.
----------
Wysłano z mojego telefonu Nokia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz