piątek, 17 maja 2013

Pielgrzymka czy wycieczka?

Zainspirowany komentarzem Roberta napisze trochę o charakterze naszego marszu.

Początek był ok, dużo sił, brak kontuzji. Bardziej jak wycieczka. Ale po kilku dniach przyszło duże zmęczenie, po którym dzisiaj (19 dzień) nawet po przejściu 30 km nie ma śladu. Organizm się przyzwyczaił.

Ale zawsze jakiś cierń jest. Kondycja z czasem rośnie. Natomiast odporność na kontuzje maleje. Od ok. 10 dnia co i rusz sie nam coś przytrafia. No i tu nie ma możliwości wyspać sie i odpocząć jak ze zmęczeniem. Trzeba rano wstawać, ileś tam plastrow przyklejac, pierwsze pół godziny zaciskac zeby a potem już z górki....

Tak naprawdę to każdy dzień z osobna to mieszanka wycieczki (piękne krajobrazy, smaczne jedzenie - słynne menu peregrino, relaks z książką, zwiedzanie) i pielgrzymki (walka z sobą żeby znowu wstać o 5:30-6:00, żeby przetrwać deszcz, wiatr, zimno lub akurat upał i skwar; do tego o ile jest okazja specjalne błogosławieństwa/msze/nabożeństwa dla pielgrzymów).

No i zawsze jest cel - dojść do Santaiago... A to już nie tak daleko (szczegóły w niedzielę w podsumowaniu tygodniowym).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz