Pytanie Roberta zainspirowalo i mnie do kilku przemyslen ktorymi
postanowilam sie podzielic.
Odbierajac paszport pielgrzyma w St.Jean Pied du Port dostalismy do
wypelnienia ankiete, gdzie m.in. bylo pytanie o cel wyjazdu:
religijny, duchowy, turystyczny, sportowy.
Jak dla mnie kazda z powyzszych odpowiedzi jest prawidlowa. I tak
mialo byc od samego poczatku.
Wszystko sie moze wydarzyc: piekny zabytek, sielski widoczek, ciekawa
rozmowa, piwko w barze i juz jest fajna wycieczka.
Ale jednoczesnie bol, zmeczenie, deszcz, jakas mysl o Filipku, czy
pobudka o 5 zafundowana przez nadgorliwych wpolpielgrzymow. I
momentalnie robi sie pielgrzymka.
Wiec odpowiedz z mojej strony: jednoczesnie i wycieczka pielgrzymka.
Tak, jak w zyciu.
Rzeczywiscie jedno z drugim powiazane i poprzeplatane. Tak Was podziwiamy, pozdrawiamy i calusy. E.Z.T
OdpowiedzUsuńowoce zawsze pojawiają się ostatnie...
OdpowiedzUsuńWkrótce chyba powinniście wejść w teren górzysty, więc aspekt turystyczny będzie wyraźniejszy. No i urozmaicenie dla oczu... Bo te zdjęcia z płaskowyżu to był jak dla mnie hard core, chyba tak sobie wyobrażałem przejście Wielkiej Niziny Węgierskiej, a i tak pewnie tam więcej elementów krajobrazu ożywionego o wysokości pow. 1,5 m (aż zapytam Tamasa o to przy okazji).
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej, tak jak pisaliście na początku cytując znanego nam klasyka, i tak przy takim wyzwaniu wszystko się sprowadza do psychiki. Niech Was Pan Bóg (do)prowadzi! Pozdro! Robert